czwartek, 20 lutego 2014

Część 12

Proszę, przeczytajcie to co macie na dole. Miłego czytania. 
---------------------------------------------------------


  Charlotte siedziała w swoim pokoju przeglądając podręcznik do chemii. W pomieszczeniu unosił się zapach lawendowego odświeżacza do powietrza i jej kwiatowych perfum. Zasłony w oknie były zaciągnięte, a po biurku walały się papiery.

Pi pi pi.

Dziewczyna podskoczyła i wyciągnęła z kieszeni srebrnego iPhona. Odblokowała telefon i przez ułamek sekundy wpatrywała się tępo w małą ikonkę koperty na pulpicie. Kto mógł do niej pisać? Wreszcie zdecydowała się na odczytanie wiadomości:



Hej, Char. Mamy mały problem. No dobra, to megawielka katastrofa. Przyjedz natychmiast. I weź kogoś ze sobą.

Całuski, Zoe.



Dziewczyna przeczytała esemesa z kilka razy zanim uwierzyła w jego prawdziwość. Zerwała się z łóżka i popędziła do drzwi. Galopem pokonała korytarz i walnęła pięścią w drzwi oznaczone białą cyfrą 15. Po chwili stanął w nich wysoki brunet.

- Pakuj się - powiedziała na dzień dobry i bezceremonialnie wepchała się do pokoju.

- O co chodzi tym razem? - spytał zaskoczony.

- Katastrofa. Pewnie koniec świata czy coś w tym stylu - odparła z sarkazmem.

- Mhm - mruknął tylko i bez zadawania zbędnych pytań wyciągnął z szafy walizkę. Wepchał do niej kilka koszul i spodni.

- Wyjeżdżamy na długo? - nagle koło Char pojawiła się niebieskowłosa dziewczyna z masą kolczyków na twarzy.

- My na pewno, ale co z tobą nie mam pojęcia - Charlotte odgarnęła na bok rudą grzywkę. Nigdy nie należała do przyjaznych osób.

- Super - prychnęła niebieskowłosa. - Czemu to zawsze ty zostajesz gdzieś wysyłana?

- Char ma to coś - zaśmiał się chłopak, ale zaraz zamilkł, obdarzony morderczym spojrzeniem rudowłosej.

- Przymknij się Homer - warknęła i wyszła na korytarz. Chłopak popędził za nią.

----------------------------------------------------------------------------------------------

- Charlotte już do nas jedzie. Znając życie zabierze Homera - Zoe dogoniła Luka i Taylor.

- To świetnie - mruknął.

- Kim jest Charlotte? - wszyscy najwyraźniej zapomnieli o istnieniu Taylor.

- To... dziewczyna, która na pewno uratuje nas przed gniewem Agnes - Zoe wybuchła histerycznym śmiechem.

- Pytam poważnie.A tak w ogóle to jak domyśliliście się, że... - wykonała w powietrzu okrąg jakby chciała objąć wszystko dookoła. 
- Znaleźliśmy to - Luke wyjął z kieszeni małą kopertę, którą Taylor musiała zostawić na łóżku. - To nie było rozsądne. Mogłaś komuś o tym powiedzieć. Ktoś mógł pójść tam z tobą. Ktoś bardziej doświadczony. 
Taylor wbiła wzrok w ziemię. Zachowała się jak kompletna idiotka, wybiegając w nocy do lasu. Resztę drogi przebyli w milczeniu. Gdy wreszcie dobiegli do schodów, płuca dziewczyny płonęły żywym ogniem, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Nagle usłyszeli głuche trzaśnięcie i ciche skrzypnięcie. Ktoś otwierał drzwi! Stanęli jak wryci i zaczęli rozglądać się dookoła szukając jakiś kryjówek. Jednak stali na otwartej przestrzeni. Las został daleko w tyle. Teraz znajdowali się na parkingu przed szkołą, na którym i tak nie było zaparkowane żadne auto. Zza drzwi wychyliła się jakaś postać, a za nią druga. Taylor wytężała wzrok, ale wokół panowała nieprzenikniona ciemność. Niespodziewanie Luke ruszył w stronę drzwi. Zoe posłała mu niepewne spojrzenie, ale zaraz później, jakby rozpoznała postacie, popędziła za nim zostawiając z tyłu wystraszoną dziewczynę. 
- Co tu robicie? - głos Luka dobiegał gdzieś z ciemności.
- Na pewno nie spacerujemy jak wy - padła kpiarska odpowiedz. Taylor zbliżyła się powoli do stojącej trochę dalej Zoe. Teraz mogła już dojrzeć postacie ukryte w mroku. Na schodach stały dwie wysokie dziewczyny, z opadającym na ramiona, miodowymi włosami. Bliźniczki. 
- Ha, ha, ha. Strasznie zabawne, Laurel. Czy Agnes skapnęła się tak samo jak wy? - spytała Zoe z nutą gniewu w głosie.
- Nie jest taka bystra - zachichotała dziewczyna nazwana Laurel. - Ja i Lindsay mamy swoje sposoby. 
- Ta. A macie jakieś dobre kryjówki? Nie chcę nic mówić, ale Charlotte nie będzie zadowolona na wasz widok - do rozmowy włączył się Luke.
Obydwie dziewczyny pobladły i przez chwilę wyglądały jakby miały zwymiotować, ale starały się nadal trzymać fason.
- Czyli stało się coś poważnego... I co? Nic nam nie powiecie? - Lindsay zrobiła obrażoną minę. 
- Nie teraz. Musimy coś załatwić - odparł Luke i ruszył w stronę drzwi.
- Musicie? - Laurel wyglądała na rozbawioną. 
Zoe poszła w ślady za chłopakiem. Taylor niechętnie ruszyła za nią. Gdy zaczęła wspinaczkę po schodach, spostrzegła, że bliźniaczki posyłają jej zaciekawione spojrzenia.
- Nie przedstawicie nam swojej koleżanki? - spytały równocześnie.
- A tak - Zoe odsunęła się na bok, tak by Lindsay i Laurel mogły uważnie przyjrzeć się, schowanej dotychczas w cieniu dziewczynie. - To Taylor. 
- Ta Taylor? - spytała Lindsay z błyskiem w oku. - Długo na ciebie czekałyśmy - uśmiechnęła się do niej. 
- Czy jest już... - Laurel zamilkła napotykając ostrzegawcze spojrzenie blondynki.
- Naprawdę musimy lecieć - ponaglił je chłopak i ostrożnie wszedł do szkoły.

----------------------------------------------------------
Witam po długiej przerwie. Miałam drobne problemy z netem i jakoś tak wyszło :/. Co sądzicie o rozdziale? Nie dotrzymałam obietnicy. Rozdział, nie dość, że krótki to jeszcze długo na niego czekaliście (znowu). Przepraszam. Za to mam dla was mały prezencik. Kilka linkusiów. Dwa są do moich blogów, a jeden do innego bloga nie mojego autorstwa.
http://ciemnyelf.blogspot.com/
Moje opowiadanie. Fantastyka o elfach w naszym świecie.
http://prosto-z-hogwartu.blogspot.com/
Fanfik o HP.
http://nie-konczace-sie-szczescie.blogspot.com/
Polecam z całego serca. Opowiadania nie jest mojego autorstwa :).

No dobra. Jeśli macie wolny czas, a chcecie coś sobie poczytać, zapraszam serdeczne.
PS. Zmieniam czcionkę na małą, bo z tym szablonem powiększona nie wygląda dobrze :/. 
Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Terriblecrash, KrypteriaHG, Inconditionally, Lindsay Hansen.