Taylor siedziała na łóżku i próbowała skupić się na zadaniu z matematyki. Było to jednak niemożliwe. Za oknem lało jak z cebra i hałas był nie do zniesienia. Rozejrzała się po pokoju. Był mały i skromnie urządzony w przeciwieństwie do reszty domu. Pod oknem stało stare biurko z ciemnego drewna i szafa na ubrania. W rogu pokoju ustawiono małe, niewygodne łóżko. Ściany były szare, a podłoga lodowata. Taylor przyjechała do domu ciotki parę dni temu, gdy jej rodzice zdecydowali się na wyjazd. Dobrze pamiętała swój stary pokój. Był kolorowy i zawsze czysty. Taylor miała też dwie rybki Benia i Frankę. Teraz pewnie zajmowała się nimi jakaś sprzątaczka. Dziewczyna zwlekła się z łóżka i skierowała w stronę łazienki.
Spojrzała w lustro. Kiedy ostatnio się czesała? Nie pamiętała. Teraz jej włosy nie były nawet w połowie takie miękkie i gładkie jak kiedyś. Ale nie tylko to zmieniło się w ciągu zaledwie kilku dni. Miała podkrążone oczy i suche usta. Podeszła do umywalki i ochlapała twarz zimną wodą. Od razu lepiej. Usłyszała jak ktoś otwiera i zamyka drzwi wejściowe. Ciotka najwyraźniej wróciła z pracy.
- Taylor.- zawołała- proszę cię, zejdź na dół.
-Już idę - odkrzyknęła Taylor
Powoli wyszła z łazienki i ruszyła do jadalni, gdzie czekała przemoczona ciotka.
- Źle wyglądasz - ciotka podeszła do Taylor - dobrze się czujesz?
-Nic mi nie jest - skłamała dziewczyna - coś się stało?
- Twoja matka martwi się o ciebie. Czy to prawda, że nie odpowiadasz na esemes które do ciebie wysyła? - Posłała Taylor długie pytające spojrzenie.
- Mam rozładowany telefon - Taylor opuściła wzrok.
- Acha. Prosi też byś do niej zadzwoniła. Tylko zrób to teraz. Dobrze?
Taylor pokiwała głową. Ciotka otworzyła swoją dużą czerwoną torebkę i wyciągnęła z niej mały telefon.
- Zadzwoń z mojego - Dziewczyna wzięła od ciotki telefon i wykręciła numer matki. Po kilku sekundach odebrała jej mama.
- Cześć córciu. - Taylor zastanawiała się przez chwilę, skąd matka wiedziała, że to ona dzwoniła z telefonu ciotki, ale nie miała czasu o to pytać.
- Cześć - odpowiedziała krótko i zamilkła czekając, aż matka powie jej o co chodzi.
- Ciocia mówiła mi, że przynosisz coraz gorsze oceny. Czy coś nie tak?
Taylor milczała.
- No dobrze. Nie chcesz, nie mów.
Cisza.
- Twoja ciocia mówi, że nie przykładasz się do nauki - głos matki przybrał surowy ton.
Taylor nadal się nie odzywała. Wiedziała, że matka nie powiedziała jej jeszcze wszystkiego.
- Postanowiliśmy ci pomóc.
- Możesz mi wreszcie powiedzieć o co chodzi? - Taylor nie wytrzymała.
- Dobrze.Zadzwoniliśmy do kilku osób i znaleźliśmy miejsce gdzie zajmują się nastolatkami z podobnymi problemami.
- Co?
- Zamieszkasz w internacie - odparła spokojnie mama
- Nie... nie możecie mi tego zrobić.
- Masz 16 lat. Musisz wreszcie zacząć myśleć poważnie.
Taylor walczyła z ochotą walnięcia telefonem o podłogę.
- Dyrektorka zgodziła się przyjąć cię tam za dwa dni. - kontynuowała mama, ale Taylor już jej nie słuchała. Miała ochotę zapaść się pod Ziemię i zostać tam na zawsze.
środa, 25 września 2013
wtorek, 24 września 2013
Część 1
Taylor leżała na łące i wpatrywała się w chmury, szukając śmiesznych kształtów. Po szkole miała wrócić do domu, zastanawiała się tylko po co. I tak nie zastałaby tam rodziców tylko te głupią ciotkę. Jej rodzice teraz pewnie bawili się świetnie na swoich wakacjach. ,,Wakacje" tak właśnie nazwali ten trzytygodniowy wyjazd na Karaiby, ale Taylor wiedziała o co tak naprawdę im chodzi. Zostawili ją z ciotką, bo dłużej nie mogli już znieść jej nieposłuszeństwa. Wszyscy zapewniali ją, że tak nie jest. Byli całkiem przekonujący, ale ona wiedziała swoje. Niby ciągle do niej pisali, że ją kochają i niedługo wrócą, ale gdy tylko byli na miejscu, nawet z nią nie rozmawiali. Była przekonana że gdyby uciekła nawet by tego nie zauważyli.
Taylor wyciągnęła z torebki telefon i przeciągnęła palcem po ekranie, by go włączyć. Trzy wiadomości od rodziców, których nie miała zamiaru otwierać i jedna od Matta. Matt był chłopakiem Taylor, chociaż ona wolała nazywać go przyjacielem.
Nagle usłyszała jakiś szelest. Odwróciła się i zobaczyła Lisę. Taylor wstała powoli i posłała Lisie szybki wymuszony uśmiech. Ta podeszła i stanęła przy niej.
- Nie wróciłaś do domu po lekcjach?- spytała Lisa.
-Nie zamierzam tam wracać- odparła Taylor, z powrotem kładąc się na ziemię.
-Wiem.
-Nie wiesz- Taylor wybuchła szlochem- ty nic nie wiesz.
-Jestem twoją przyjaciółką- Lisa położyła się na trawie obok Taylor- i wiem, że powinnaś wracać do domu.
Zapadła cisza, której Taylor nie zamierzała przerywać. Wreszcie jednak podniosłą się z ziemi i otarła łzy, po czym oddaliła się bez słowa w stronę tak zwanego domu.
Taylor wyciągnęła z torebki telefon i przeciągnęła palcem po ekranie, by go włączyć. Trzy wiadomości od rodziców, których nie miała zamiaru otwierać i jedna od Matta. Matt był chłopakiem Taylor, chociaż ona wolała nazywać go przyjacielem.
Nagle usłyszała jakiś szelest. Odwróciła się i zobaczyła Lisę. Taylor wstała powoli i posłała Lisie szybki wymuszony uśmiech. Ta podeszła i stanęła przy niej.
- Nie wróciłaś do domu po lekcjach?- spytała Lisa.
-Nie zamierzam tam wracać- odparła Taylor, z powrotem kładąc się na ziemię.
-Wiem.
-Nie wiesz- Taylor wybuchła szlochem- ty nic nie wiesz.
-Jestem twoją przyjaciółką- Lisa położyła się na trawie obok Taylor- i wiem, że powinnaś wracać do domu.
Zapadła cisza, której Taylor nie zamierzała przerywać. Wreszcie jednak podniosłą się z ziemi i otarła łzy, po czym oddaliła się bez słowa w stronę tak zwanego domu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)