Rano jak tylko zadzwonił budzik Taylor zerwała się, przebrała w mundurek i poszła wolnym krokiem w stronę jadalni. Dziś nie zamierzała się spóźnić. Po drodze nie spotkała nikogo nie licząc jakiś nauczycieli. Gdy dotarła na miejsce ku swojemu zdziwieniu zobaczyła, że chociaż przyszła tak wcześnie połowa jadalni jest zajęta. Ruszyła w stronę stolika ustawionego w koncie. Był wolny chociaż intuicja podpowiadała jej, że szybko się to zmieni. W pośpiechu porwała z tac ustawionych przy oknie dwie kromki ciemnego chleba i kubek z gorącą herbatą. Usiadła i zaczęła przeżuwać chleb. Gdy z talerza znikła ostatnia kromka, a kubek był już pusty wyjęła z dużej brązowej torby na ramie plan lekcji. Jęknęła cicho. Jej pierwszą lekcją w poniedziałki była matematyka. Po prostu super. Spojrzała na zegarek. Miała wiele czasu, ale postanowiła iść do sali lekcyjnej już teraz. Nie miała tylko pojęcia w której sali ma lekcje. Czemu nikt jej tego nie powiedział? Będzie musiała kogoś spytać. Tylko nie to.
Nagle usłyszała znajomy głos.
- O, nie wiedziałam, że z ciebie taki ranny ptaszek - odwróciła się i zobaczyła Katie.
To dobra okazja.
- Nie wiesz przypadkiem w której sali jest matematyka?
- Matematyka? Jasne, że wiem. Zaczekaj... zaczynasz od matmy? To tak samo jak ja. Poczekasz chwilę? Zjem i pójdziemy razem.
Taylor opadła z powrotem na krzesło.
- Mogę zobaczyć twój rozkład zajęć? - spytała Katie z wesołym uśmiechem na twarzy.
- Jasne - dziewczyna sięgnęła po małą karteczkę.
- mhm... w środy mamy razem historie i angielski. A w piątki biologie.
Nowa uczennica posłała Katie sztuczny uśmiech. Jedyne czego teraz chciała było wyjście z jadalni.
Gdy jedzenie znikło już z talerza, skierowały się po schodach do skrzydła lekcyjnego. Lekcje matmy prowadzone były w sali nr. 1. W klasie było już kilku uczniów i nauczyciel, rozdający książki na ławki.
- Max - Katie podeszła do nauczyciela - to jest Taylor
Max poprawił okulary i odchrząknął.
- Dobrze. Musimy znaleźć jej jakieś miejsce.
- Może usiąść ze mną - zaproponowała czarnowłosa.
Nauczyciel ponownie odchrząknął.
- Jeśli dasz jej się czegoś nauczyć to zgoda, możecie usiąść razem - wrócił do rozkładania książek.
Taylor przysłuchiwała się ich rozmowie z wielkim zdziwieniem. Katie zwracała się do nauczyciela jak do starego znajomego. Zadzwonił dzwonek. Dziewczyna została zaprowadzona do ostatniej ławki.
- Zgaduję, że będziesz musiała nadgonić.
- Pewnie tak - uśmiechnęła się słabo. Nagle coś przykuło jej spojrzenie. Do klasy weszła Zoe, a za nią Brad i Emma. Podeszli do nauczyciela. Emma szepnęła mu coś na ucho. Na twarzy Maxa pojawiło się zaniepokojenie. Szybkim krokiem wyszedł z klasy i popędził korytarzem za Bradem.
--------------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam, że taki krótki. Następny będzie dłuższy. Mam nadzieje, że się wam podobał :)
sobota, 26 października 2013
środa, 16 października 2013
Część 6
Po kolacji Taylor razem z Agnes zwiedziła resztę szkoły. Nie zajęło jej to wiele czasu, ponieważ do większości pokoi uczniowie nie mają dostępu. Dziewczyna doszła do wniosku, że poza nauką i czytaniem książek w szkolnej bibliotece nie będzie miała tu nic do roboty. Co prawda na terenie szkoły znajdował się basen, kort tenisowy, boisko, a nawet stajnia i miejsca przeznaczone do jazdy konnej, problem tylko w tym, że Taylor nie umiała ani pływać ani grać w tenisa nie mówiąc już o jeżdżeniu na koniu. Gdy wreszcie wróciła do swojego pokoju na dworze było już szarawo. Zgodnie z radą dyrektorki postanowiła umyć się wcześniej by uniknąć tłoku. Wygrzebała z walizki ręcznik, piżamę, szczoteczkę do zębów i szampon. Na ramiona zarzuciła sobie szlafrok z emblematem szkoły Ambers i ostrożnie wyszła na korytarz. Ruszyła ku drzwiom toalety dla dziewcząt. Popchnęła je lekko i weszła do środka. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Było całkiem duże. Przy lewej ścianie stał rząd kabin prysznicowych. Na końcu ustawiono kilka ozdobnych umywalek. Nastolatka wybrała ostatnią kabinę i ostrożnie do niej weszła. Ubranie i ręcznik powiesiła na złotych haczykach. Odkręciła kurek i skierowała na siebie zbawienny strumień gorącej wody. Po długiej kąpieli wsunęła szybko piżamę i wyszła z kabiny. Była już w drodze do jednej z umywalek gdy zorientowała się, że ktoś ją obserwuje. Obejrzała się i zobaczyła niską, czarnowłosą dziewczynę wpatrującą się w nią bardzo uważnie. Taylor postanowiła nie zwracać na nią uwagi i zajęła się szorowaniem zębów.
- Czy ty jesteś Taylor - czarnowłosa pojawiła się nagle obok dziewczyny.
Taylor wypluła pastę i odpowiedziała lekko zaskoczona.
- Tak.
Nieznajoma zachichotała i podała jej rękę.
- Super, że już jesteś. Mam na imię Katie - Taylor uśmiechnęła się. W głowie miała totalny mętlik. Skąd dziewczyna ją znała? I kim była?
- Przepraszam, że napadłam na ciebie tak naglę - spojrzała na szczoteczkę w ręce Taylor i uśmiechnęła się słodko.
Brunetka nie wiedziała co odpowiedzieć. Wypukała więc tylko szczoteczkę i spojrzała na zegarek udając zmartwienie.
- Chyba muszę już lecieć. Miło było cię poznać.
Szybkim krokiem wyszła z łazienki i ruszyła do swojego pokoju. Otworzyła drzwi i położyła się na łóżku. Teraz odtwarzając sobie w głowie całą rozmowę z Katie doszła do wniosku, że zachowała się jak ostatnia idiotka. Nie zdążyła jednak nad tym dłużej pomyśleć, bo gdy tylko zamknęła oczy zapadła w głęboki sen.
Biegła pustą ulicą najszybciej jak tylko umiała. Usłyszała kroki. Przerażona skręciła w boczną uliczkę. Skuliła się za wielkim kontenerem na śmieci. Nasłuchiwała, ale słyszała tylko bicie swojego serca. Ostrożnie wyjrzała na ulicę. Była pusta. Nagle przeraźliwie głośny huk rozdarł powietrze. Ktoś do niej strzelał! Nie miała tylko pojęcia kto. Kula świsnęła jej koło ucha. Przywarła do ściany. Wiedziała jednak, że dla niej nie ma już ratunku. Tym razem kula musnęła jej ucho. Dziewczyna padła na ziemię i...
Taylor usiadła na łóżku i przetarła oczy.
- To tylko sen - szepnęła - nie ma się czego bać.
Opadłą na poduszkę i zamknęła powieki. Sen jednak nie nadchodził. Poczuła na skórze podmuch zimnego powietrza. Wstała i podeszła, by zamknąć okno. Nie pamiętała, by je otwierała. Nagle usłyszała jakiś szept:
,, Śpij. To tylko ci się śni ''.
Szybko zamknęła okno i wmawiając sobie, że to tylko jej się przesłyszało i, że wyobraźnia płata jej figle położyła się i zasnęła.
- Czy ty jesteś Taylor - czarnowłosa pojawiła się nagle obok dziewczyny.
Taylor wypluła pastę i odpowiedziała lekko zaskoczona.
- Tak.
Nieznajoma zachichotała i podała jej rękę.
- Super, że już jesteś. Mam na imię Katie - Taylor uśmiechnęła się. W głowie miała totalny mętlik. Skąd dziewczyna ją znała? I kim była?
- Przepraszam, że napadłam na ciebie tak naglę - spojrzała na szczoteczkę w ręce Taylor i uśmiechnęła się słodko.
Brunetka nie wiedziała co odpowiedzieć. Wypukała więc tylko szczoteczkę i spojrzała na zegarek udając zmartwienie.
- Chyba muszę już lecieć. Miło było cię poznać.
Szybkim krokiem wyszła z łazienki i ruszyła do swojego pokoju. Otworzyła drzwi i położyła się na łóżku. Teraz odtwarzając sobie w głowie całą rozmowę z Katie doszła do wniosku, że zachowała się jak ostatnia idiotka. Nie zdążyła jednak nad tym dłużej pomyśleć, bo gdy tylko zamknęła oczy zapadła w głęboki sen.
Biegła pustą ulicą najszybciej jak tylko umiała. Usłyszała kroki. Przerażona skręciła w boczną uliczkę. Skuliła się za wielkim kontenerem na śmieci. Nasłuchiwała, ale słyszała tylko bicie swojego serca. Ostrożnie wyjrzała na ulicę. Była pusta. Nagle przeraźliwie głośny huk rozdarł powietrze. Ktoś do niej strzelał! Nie miała tylko pojęcia kto. Kula świsnęła jej koło ucha. Przywarła do ściany. Wiedziała jednak, że dla niej nie ma już ratunku. Tym razem kula musnęła jej ucho. Dziewczyna padła na ziemię i...
Taylor usiadła na łóżku i przetarła oczy.
- To tylko sen - szepnęła - nie ma się czego bać.
Opadłą na poduszkę i zamknęła powieki. Sen jednak nie nadchodził. Poczuła na skórze podmuch zimnego powietrza. Wstała i podeszła, by zamknąć okno. Nie pamiętała, by je otwierała. Nagle usłyszała jakiś szept:
,, Śpij. To tylko ci się śni ''.
Szybko zamknęła okno i wmawiając sobie, że to tylko jej się przesłyszało i, że wyobraźnia płata jej figle położyła się i zasnęła.
czwartek, 10 października 2013
Część 5
Zadzwonił budzik. Taylor szybko otworzyła oczy i spojrzała na zegarek leżący koło łóżka. Zaraz zacznie się kolacja. Podbiegła do szafy i wzięła pierwszy lepszy mundurek. Kiedy zasnęła? Nie miała pojęcia. Bluzka okazała się trochę mała, a spódniczka za krótka, ale dziewczyna nie miała czasu szukać swojego rozmiaru. Wybiegła z pokoju i puściła się sprintem przez korytarz. Kątem oka dostrzegła grupkę biegnących dziewczyn. Przyspieszyła.
- Uważaj - usłyszała i wyhamowała gwałtownie. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że popchnęła na ścianę jakąś dziewczynę.
- Przepraszam - wyjąkała.
Nieznajoma zignorowała ją i ruszyła w stronę jadalni. Taylor nie zostało nic innego jak pójść za nią. Zatrzymała się dopiero przed drzwiami jadalni i uspokoiła oddech po biegu. Pchnęła drzwi i stanęła jak wryta. Teraz jadalnia nie wyglądała tak jak zaledwie godzinę temu. Hałas był nie do zniesienia. Uczniowie starali się przekrzyczeć jeden drugiego co było prawie niemożliwe. W powietrzu unosił się pyszny zapach truskawek. Dziewczyna wyszukała puste miejsce. Ruszyła w jego stronę starając się wyglądać na wyluzowaną.Posłała ukradkowe spojrzenie w stronę siedzących przy upatrzonym stoliku. Zawahała się przez chwilę. Wreszcie doszła do wniosku, że tak czy siak będzie musiałacoś zjeść. Podeszła więc powoli i odsunęła sobie, duże białe krzesło. Usiadła koło rudowłosej dziewczyny z masą piegów na twarzy i zielonookiego chłopaka z włosami schludnie zaczesanymi do tyłu. Nastała niezręczna cisza. Po dłuższym chwili przerwała ją blond włosa wysoka dziewczyna.
- Jestem Zoe - uśmiechnęła się serdecznie i podsunęła Taylor talerz z tostami - jesteś głodna?
- Tak - dziewczyna wzięła do ręki jeszcze ciepłego tosta - jestem Taylor.
Blondynka pokiwała głową, jakby chciała przez to powiedzieć, że dobrze wie kim jest nowa uczennica.
- Jestem Brad - odezwał się niespodziewanie dobrze zbudowany siedzący w kącie blondyn.
- A ja Emma - dopiero teraz Taylor rozpoznała siedzącą koło niej rudowłosą dziewczynę. To ją niechcący popchnęła na korytarzu.
Zoe spojrzała na zegarek i spochmurniała
- Muszę lecieć - wstała od stołu i skierowała się do wyjścia. Pozostali ruszyli za nią. Taylor wstała powoli i poczłapała w stronę sypialni dziewczyn.
- Uważaj - usłyszała i wyhamowała gwałtownie. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że popchnęła na ścianę jakąś dziewczynę.
- Przepraszam - wyjąkała.
Nieznajoma zignorowała ją i ruszyła w stronę jadalni. Taylor nie zostało nic innego jak pójść za nią. Zatrzymała się dopiero przed drzwiami jadalni i uspokoiła oddech po biegu. Pchnęła drzwi i stanęła jak wryta. Teraz jadalnia nie wyglądała tak jak zaledwie godzinę temu. Hałas był nie do zniesienia. Uczniowie starali się przekrzyczeć jeden drugiego co było prawie niemożliwe. W powietrzu unosił się pyszny zapach truskawek. Dziewczyna wyszukała puste miejsce. Ruszyła w jego stronę starając się wyglądać na wyluzowaną.Posłała ukradkowe spojrzenie w stronę siedzących przy upatrzonym stoliku. Zawahała się przez chwilę. Wreszcie doszła do wniosku, że tak czy siak będzie musiałacoś zjeść. Podeszła więc powoli i odsunęła sobie, duże białe krzesło. Usiadła koło rudowłosej dziewczyny z masą piegów na twarzy i zielonookiego chłopaka z włosami schludnie zaczesanymi do tyłu. Nastała niezręczna cisza. Po dłuższym chwili przerwała ją blond włosa wysoka dziewczyna.
- Jestem Zoe - uśmiechnęła się serdecznie i podsunęła Taylor talerz z tostami - jesteś głodna?
- Tak - dziewczyna wzięła do ręki jeszcze ciepłego tosta - jestem Taylor.
Blondynka pokiwała głową, jakby chciała przez to powiedzieć, że dobrze wie kim jest nowa uczennica.
- Jestem Brad - odezwał się niespodziewanie dobrze zbudowany siedzący w kącie blondyn.
- A ja Emma - dopiero teraz Taylor rozpoznała siedzącą koło niej rudowłosą dziewczynę. To ją niechcący popchnęła na korytarzu.
Zoe spojrzała na zegarek i spochmurniała
- Muszę lecieć - wstała od stołu i skierowała się do wyjścia. Pozostali ruszyli za nią. Taylor wstała powoli i poczłapała w stronę sypialni dziewczyn.
niedziela, 6 października 2013
Część 4
- Jak miło, że jesteś. Wszyscy na ciebie czekają -Agnes paplała wesoło idąc długim ciemnym korytarzem. - Twoi rodzice wspomnieli, że masz duże problemy z matematyką więc zapisałam cię na dodatkowe zajęcia z tego przedmiotu.
Tylko nie matma, pomyślała Taylor i ze smutkiem zwiesiła głowę. Dyrektorka otworzyła wielkie drewniane drzwi i oczom dziewczyny ukazał się rząd białych stołów i błękitnych krzeseł. Pomieszczenie to było duże i urządzone w eleganckim stylu. Ściany pomalowano na kolor waniliowy.W rogu stał wielki kamienny kominek. Nastolatka przyjrzała mu się z zaciekawieniem. W jednym z kamieni wyrzeźbiono baletnice, a w jeszcze innym rycerza.
- To jadalnia - Agnes przemaszerowała przez pomieszczenie i pchnęła tym razem małe schowane za czerwoną kotarą drzwiczki. Taylor musiała przyspieszyć, by dotrzymać dyrektorce kroku.
Weszły do przestronnej sali z całą masą obrazów powieszonych na liliowych ścianach. Przedstawiały w większości królów i królowe.
- A to sala balowa
Dziewczyna omiotła pomieszczenie zmęczonym wzrokiem. W koncie stał wielki fortepian i wiolonczela. W powietrzu unosił się zapach różanych perfum. Taylor nigdy nie była na balu. Nie wiedziała, że szkoły organizują coś takiego. Agnes spojrzała na duży ozdobny zegar wiszący na ścianie.
- Oho, zaraz kolacja- dyrektorka spojrzała na nową uczennice - zaprowadzę cię do twojego pokoju byś mogła się wypakować, a resztę szkoły zwiedzimy później. Oczywiście jeśli będziesz chciała.
Ruszyły po starych drewnianych schodach. Na pierwszym piętrze wszytko wyglądało tak samo jak na parterze. Szare ściany, wąski korytarz.
- Po prawej stronie znajdują się sypialnie dziewcząt, a po lewej chłopców.
Skierowały się w stronę sypialni dla dziewczyn. Dyrektorka zatrzymała się pod drzwiami z numerem 254. Wyjęła z kieszeni mały srebrny kluczyk i podała go Taylor.
- No to zostawiam cię samą. Muszę lecieć. Rozgość się. A i nie zapomnij o kolacji - Dziewczyna odprowadziła ją wzrokiem i weszła do pokoju. Nie był zbyt duży, ale większy od tego w którym mieszkała u ciotki. Łóżko przykryte było biała, puszystą kołdrą, a cytrynowy koc złożono porządnie w nogach. Przy ścianie stała wielka szafa na ubrania. Taylor podbiegła do niej i delikatnie ją otworzyła. W środku wisiały mundurki składające się z krótkiej białej spódniczki w niebieską kratkę i równie białej koszuli zapinanej na guziki w różnych rozmiarach. Na małym biurku leżały trzy koperty. Dziewczyna dobrze wiedziała co się w nich znajduję. Podeszłą i wzięła do ręki jedną z nich. Przeczytała napis na odwrocie koperty ,, ZASADY ''.
Rozdarła ją i usiadła na łóżku, biorąc się do czytania:
1. Uczniom nie wolno wychodzić poza teren szkoły bez pozwolenia nauczyciela.
2. Chłopcom zabrania się przebywać w pokojach dziewcząt, a dziewczętom w pokojach chłopców.
Taylor ziewnęła. Przeczytanie tego wszystkiego zajmie jej całą noc. Opadła na łóżko i mimowolnie zamknęła oczy.
Tylko nie matma, pomyślała Taylor i ze smutkiem zwiesiła głowę. Dyrektorka otworzyła wielkie drewniane drzwi i oczom dziewczyny ukazał się rząd białych stołów i błękitnych krzeseł. Pomieszczenie to było duże i urządzone w eleganckim stylu. Ściany pomalowano na kolor waniliowy.W rogu stał wielki kamienny kominek. Nastolatka przyjrzała mu się z zaciekawieniem. W jednym z kamieni wyrzeźbiono baletnice, a w jeszcze innym rycerza.
- To jadalnia - Agnes przemaszerowała przez pomieszczenie i pchnęła tym razem małe schowane za czerwoną kotarą drzwiczki. Taylor musiała przyspieszyć, by dotrzymać dyrektorce kroku.
Weszły do przestronnej sali z całą masą obrazów powieszonych na liliowych ścianach. Przedstawiały w większości królów i królowe.
- A to sala balowa
Dziewczyna omiotła pomieszczenie zmęczonym wzrokiem. W koncie stał wielki fortepian i wiolonczela. W powietrzu unosił się zapach różanych perfum. Taylor nigdy nie była na balu. Nie wiedziała, że szkoły organizują coś takiego. Agnes spojrzała na duży ozdobny zegar wiszący na ścianie.
- Oho, zaraz kolacja- dyrektorka spojrzała na nową uczennice - zaprowadzę cię do twojego pokoju byś mogła się wypakować, a resztę szkoły zwiedzimy później. Oczywiście jeśli będziesz chciała.
Ruszyły po starych drewnianych schodach. Na pierwszym piętrze wszytko wyglądało tak samo jak na parterze. Szare ściany, wąski korytarz.
- Po prawej stronie znajdują się sypialnie dziewcząt, a po lewej chłopców.
Skierowały się w stronę sypialni dla dziewczyn. Dyrektorka zatrzymała się pod drzwiami z numerem 254. Wyjęła z kieszeni mały srebrny kluczyk i podała go Taylor.
- No to zostawiam cię samą. Muszę lecieć. Rozgość się. A i nie zapomnij o kolacji - Dziewczyna odprowadziła ją wzrokiem i weszła do pokoju. Nie był zbyt duży, ale większy od tego w którym mieszkała u ciotki. Łóżko przykryte było biała, puszystą kołdrą, a cytrynowy koc złożono porządnie w nogach. Przy ścianie stała wielka szafa na ubrania. Taylor podbiegła do niej i delikatnie ją otworzyła. W środku wisiały mundurki składające się z krótkiej białej spódniczki w niebieską kratkę i równie białej koszuli zapinanej na guziki w różnych rozmiarach. Na małym biurku leżały trzy koperty. Dziewczyna dobrze wiedziała co się w nich znajduję. Podeszłą i wzięła do ręki jedną z nich. Przeczytała napis na odwrocie koperty ,, ZASADY ''.
Rozdarła ją i usiadła na łóżku, biorąc się do czytania:
1. Uczniom nie wolno wychodzić poza teren szkoły bez pozwolenia nauczyciela.
2. Chłopcom zabrania się przebywać w pokojach dziewcząt, a dziewczętom w pokojach chłopców.
Taylor ziewnęła. Przeczytanie tego wszystkiego zajmie jej całą noc. Opadła na łóżko i mimowolnie zamknęła oczy.
wtorek, 1 października 2013
Część 3
Taylor stała na parkingu przed domem ciotki i próbowała wtaszczyć wielką czarną walizę do bagażnika dużego nissana. Gdy wreszcie uporała się z tym zadaniem bolały ją wszystkie mięśnie. Oparła się o samochód i spojrzała na rząd identycznych domów przy ulicy Green Street. Ciekawe co teraz robią Lisa i Matt. Ostatnie dwa dni spędziła z nimi chodząc od baru do baru. Upiekli jej nawet ciasto z migdałami. Byli naprawdę uroczy. Dziewczyna poczuła, że do oczu napływają jej łzy. Myśl, że zobaczy ich dopiero za dziewięć miesięcy uderzyła w nią jak grom z jasnego nieba.
Z domu wyszła ciotka. Taylor przyjrzała się jej uważnie. Wyglądała tak jak zwykle. Dziewczyna miała wrażenie, że jej ciotka jest... idealna. Piękne usta, zdrowe zęby, błyszczące oczy i wspaniale gładkie krótko ścięte blond włosy. Jednak pod tą warstwą ślicznej kobiety kryła się straszna jędza, której Taylor tak nienawidziła.
- Wsiadaj- poleciła schodząc po schodach.
Dziewczyna wsiadła posłusznie i włożyła sobie do uszu słuchawki. Odprężyła się słuchając muzyki.
Droga do jej nowej ,, szkoły '' zdawała się niemieć końca. Wreszcie skręcili w leśną dróżkę i oczom Taylor ukazał się ogromny gmach internatu. Przywodził na myśl wielki zamek w stylu gotyckim. Ciotka zaparkowała samochód na podjeździe i szybko wysiadła z auta. Taylor wyszła równie szybko trzaskając drzwiami nissana. Ciotka spiorunowała ją wzrokiem , ale nic nie powiedziała tylko zaczęła wyciągać torby z auta. Nagle z wielkiego budynku wybiegła drobna kobieta ubrana w różową zwiewną sukienkę.
- Witam. Pani pewnie jest Emma - kobieta potrząsnęła energicznie wyciągniętą ręką ciotki.- A ty pewnie jesteś Taylor.
Dziewczyna pokiwała głową.
- A tak w ogóle mam na imię Agnes- przedstawiła się.- Pewnie jesteś głodna. Niestety kolacja jest dopiero za godzinę. Przyślę kogoś by wziął twoją walizkę. Mam nadzieję, że spodoba ci się w akademii Ambers.
,,Ambers" więc tak nazywała się ta przeklęta dziura.
Z domu wyszła ciotka. Taylor przyjrzała się jej uważnie. Wyglądała tak jak zwykle. Dziewczyna miała wrażenie, że jej ciotka jest... idealna. Piękne usta, zdrowe zęby, błyszczące oczy i wspaniale gładkie krótko ścięte blond włosy. Jednak pod tą warstwą ślicznej kobiety kryła się straszna jędza, której Taylor tak nienawidziła.
- Wsiadaj- poleciła schodząc po schodach.
Dziewczyna wsiadła posłusznie i włożyła sobie do uszu słuchawki. Odprężyła się słuchając muzyki.
Droga do jej nowej ,, szkoły '' zdawała się niemieć końca. Wreszcie skręcili w leśną dróżkę i oczom Taylor ukazał się ogromny gmach internatu. Przywodził na myśl wielki zamek w stylu gotyckim. Ciotka zaparkowała samochód na podjeździe i szybko wysiadła z auta. Taylor wyszła równie szybko trzaskając drzwiami nissana. Ciotka spiorunowała ją wzrokiem , ale nic nie powiedziała tylko zaczęła wyciągać torby z auta. Nagle z wielkiego budynku wybiegła drobna kobieta ubrana w różową zwiewną sukienkę.
- Witam. Pani pewnie jest Emma - kobieta potrząsnęła energicznie wyciągniętą ręką ciotki.- A ty pewnie jesteś Taylor.
Dziewczyna pokiwała głową.
- A tak w ogóle mam na imię Agnes- przedstawiła się.- Pewnie jesteś głodna. Niestety kolacja jest dopiero za godzinę. Przyślę kogoś by wziął twoją walizkę. Mam nadzieję, że spodoba ci się w akademii Ambers.
,,Ambers" więc tak nazywała się ta przeklęta dziura.
Subskrybuj:
Posty (Atom)