niedziela, 6 października 2013

Część 4

- Jak miło, że jesteś. Wszyscy na ciebie czekają -Agnes paplała wesoło idąc długim ciemnym korytarzem. - Twoi rodzice wspomnieli, że masz duże problemy z matematyką więc zapisałam cię na dodatkowe zajęcia z tego przedmiotu.
Tylko nie matma, pomyślała Taylor i ze smutkiem zwiesiła głowę. Dyrektorka otworzyła wielkie drewniane drzwi i oczom dziewczyny ukazał się rząd białych stołów i błękitnych krzeseł. Pomieszczenie to było duże i urządzone w eleganckim stylu. Ściany pomalowano na kolor waniliowy.W rogu stał wielki kamienny kominek. Nastolatka przyjrzała mu się z zaciekawieniem. W jednym z kamieni wyrzeźbiono baletnice, a w jeszcze innym rycerza.
- To jadalnia - Agnes przemaszerowała przez pomieszczenie i pchnęła tym razem małe schowane za czerwoną kotarą drzwiczki. Taylor musiała przyspieszyć, by dotrzymać dyrektorce kroku.
Weszły do przestronnej sali z całą masą obrazów powieszonych na liliowych ścianach. Przedstawiały w większości królów i królowe.
- A to sala balowa
Dziewczyna omiotła pomieszczenie zmęczonym wzrokiem. W koncie stał wielki fortepian i wiolonczela. W powietrzu unosił się zapach różanych perfum. Taylor nigdy nie była na balu. Nie wiedziała, że szkoły organizują coś takiego. Agnes spojrzała na duży ozdobny zegar wiszący na ścianie.
- Oho, zaraz kolacja- dyrektorka spojrzała na nową uczennice - zaprowadzę cię do twojego pokoju byś mogła się wypakować, a resztę szkoły zwiedzimy później. Oczywiście jeśli będziesz chciała.
Ruszyły po starych drewnianych schodach. Na pierwszym piętrze wszytko wyglądało tak samo jak na parterze. Szare ściany, wąski korytarz.
- Po prawej stronie znajdują się sypialnie dziewcząt, a po lewej chłopców.
Skierowały się w stronę sypialni dla dziewczyn. Dyrektorka zatrzymała się pod drzwiami z numerem 254. Wyjęła z kieszeni mały srebrny kluczyk i podała go Taylor.
- No to zostawiam cię samą. Muszę lecieć. Rozgość się. A i nie zapomnij o kolacji - Dziewczyna odprowadziła ją wzrokiem i weszła do pokoju. Nie był zbyt duży, ale większy od tego w którym mieszkała u ciotki. Łóżko przykryte było biała, puszystą  kołdrą, a cytrynowy koc złożono porządnie w nogach. Przy ścianie stała wielka szafa na ubrania. Taylor podbiegła do niej i delikatnie ją otworzyła. W środku wisiały mundurki składające się z krótkiej białej spódniczki w niebieską kratkę i równie białej koszuli zapinanej na guziki w różnych rozmiarach. Na małym biurku leżały trzy koperty. Dziewczyna dobrze wiedziała co się w nich znajduję. Podeszłą i wzięła do ręki jedną z nich. Przeczytała napis na odwrocie koperty ,, ZASADY ''.
Rozdarła ją i usiadła na łóżku, biorąc się do czytania:
1. Uczniom nie wolno wychodzić poza teren szkoły bez pozwolenia nauczyciela.
2. Chłopcom zabrania się przebywać w pokojach dziewcząt, a dziewczętom w pokojach chłopców.
Taylor ziewnęła. Przeczytanie tego wszystkiego zajmie jej całą noc. Opadła na łóżko i mimowolnie zamknęła oczy.

  

4 komentarze:

  1. To chyba do tej pory najlepszy rozdział. Zaczynasz się powoli wyrabiać :) Ciągle jestem ciekawa co wydarzy się w życiu Taylor.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, rozdział jest fajny. Tylko się tak trochę przyczepię... skąd wiedzieli jaki rozmiar nosi Taylor xd ? Dobra, nieważne, nie czepiam się ;) a tak serio, to rzeczywiście jest coraz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że wam się podoba. Potrzebuję mobilizacji :). I dziękuję za odwiedzanie mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z poprzedniczkami, że zaczynasz się rozkręcać i jest coraz lepiej, szkoda tylko, że notki są takie krótkie. Ciekawa jestem, jak potoczy się dalsza część historii.

    OdpowiedzUsuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Terriblecrash, KrypteriaHG, Inconditionally, Lindsay Hansen.